Profesjonalistom – dziękujemy.
Pod koniec czerwca żona zażyczyła sobie wymiany umywalki w łazience. Prosta sprawa, szybka akcja – odłączyć i zdemontować starą umywalkę z szafką, poskładać nową, założyć i podłączyć. Co mogłoby pójść nie tak?
Wychowany u schyłku PRL’u, w czasach kombinowania i programu „Zrób to sam” – majsterkowanie i zaradność wyssałem z mlekiem matki. Dyshonorem byłoby dla mnie angażowanie do tej roboty hydraulika czy jakiejś innej „złotej rączki”. Zrobię to sam. Lepiej, szybciej, taniej – nie takie rzeczy się robiło!
Pierwszy malutki schodek pojawił się podczas składania nowej szafki, błąd w instrukcji, trzeba rozkręcić i skręcić inaczej, kilkanaście minut „w plecy”, ale co tam, jedziemy z tematem.
Szafka złożona, czas na demontaż. Kolejny mały schodek, bo okazuje się, że stara szafka i umywalka oprócz tego, że przykręcone do ściany – zostały do niej dla pewności przyklejone grubą warstwą silikonu. No dobra… Co się dało, to odciąłem ale niewiele to pomogło – trzeba było rwać mocując się góra-dół i prawo-lewo. Płytki trzeszczą, lustro się kruszy na rogu, ale to nic – stare wreszcie odpuściło robiąc miejsce Nowemu. Nie takie rzeczy się wyrywało…
Kiedy zobaczyłem to zrobione miejsce szczęka mi trochę opadła. Oprócz tego, że w płytkach za szafką naliczyłem 15 (piętnaście) otworów różnego kalibru, to wystające ze ściany zawory były na różnych wysokościach i różnej długości. Na dodatek jeden wychodził ze ściany dziwnym zawijasem, bo został zamontowany z użyciem dwóch kolanek (do dziś staram się odgadnąć dlaczego).
…a był to dopiero początek.
Ok, trzeba wymienić stare zawory na krótsze. Kurs do marketu budowlanego. Przewidująco – dokupiłem nowy syfon odpływowy. Pan mi doradził – taki specjalny do tej szafki – wąski, żeby zmieścił się za szufladami.
Licznik zaczyna się kręcić – kasa na części, paliwo, czas w markecie, roboczogodziny…
Nowe, najkrótsze zawory jakie były w sklepie są za długie, szuflada się nie domyka. Trzeba ciąć ściankę. Kurs do garażu po wyrzynarkę. Czas, paliwo, roboczogodziny… Ale szafka wreszcie wisi! Górna szuflada zamyka się bez problemu.
Teraz syfon. Ten specjalny, płaski. Kompletny (albo raczej – niekompletny) bubel. W paczce brakuje uszczelek, producent dał, ale niebardzo pasują do odpływu w umywalce… Nie będę zasuwał specjalnie do sklepu po 2 małe uszczelki. Dopasowałem takie, jakie miałem.
Cieknie. Chyba się zaraz wścieknę. Silikon może doszczelni. Odtłuszczone, zasilikonowane, wyschnięte przez noc… Cieknie nadal.
Jadę po te cholerne uszczelki, ale nie można nic dobrać, bo to taki specjalny syfon… Szlag mnie trafi! Kolejne kilometry, roboczogodziny, paliwo…
Ok, mam pomysł. Rezygnuję z syfonu. Mam taką elastyczną „harmonijkową” rurę – powyginam, będzie git. Do rury uszczelki są – nie jest żadna specjalna.
Wyginam, podłączam – odpływ gotowy! 🙂 Nareszcie! Dumny z siebie – Montuję dolną szufladę. Popycham obserwując jak ładnie zwalnia dojeżdżając do końca. Zaraz krzyknę „Tadam!”, ale… szuflada zatrzymuje się z centymetr przed domknięciem. Harmonijkowa rura ma za dużą średnicę…
Patrzę i nie wierzę. Dobra, spokojnie… Oddycham, liczę do dziesięciu. Zabiorę się do tego na spokojnie. Załatwię jednak te uszczelki do syfonu! To rozwiąże problem. Jadę do sklepu. Nie do marketu – do sklepu dla instalatorów. Czas, kilometry…
Syfon gotowy! Rurki podłączone, szuflada… Prawie się domyka, bo jednak ten najwęższy z wąskich syfonów i tak jest odrobinę za gruby, ale nie chcę już na to patrzyć, bo dostanę apopleksji. Jutro.
Jutro o tym pomyślę…
Rano idę zobaczyć tą cholerną szafkę i pomyśleć. No tak, szuflada wciąż się nie domyka. Ale jest i niespodzianka – syfon znowu cieknie!
Hahahahaha, Buchachacha! Zaraz zabiorą mnie stąd w kaftanie!
Dzwonię do sklepu dla instalatorów – „Bardzo proszę, przyślijcie mi tu kogoś…”
Fachowiec poradził sobie z tematem sprawnie. Podszedł do sprawy na zimno, bez emocji. Przewidział co może pójść nie tak i przygotował się do nieprzewidywalnych sytuacji. Miał ze sobą wszelkie części zamienne i specjalne narzędzia. Profesjonalista.
Po co się tak wysilam opisując te swoje nieudolne próby?
Bo właśnie przeczytałem tego posta na Facebooku:
No pewnie! Po co Wam pośrednik? Spokojnie to sobie sami ogarniecie. Co może pójść nie tak? Ja mam jeszcze parę innych propozycji:
Potrzebuję obrońcy na rozprawie sądowej. Adwokatom – dziękuję.
Samochód nam się zepsuł, potrzebujmy pomocy, mechanikom – dziękujemy!
Zlecę budowę domu. Budowlańcom – dziękuję.
Ależ proszę bardzo! Nie ma za co! Zrób to na własną rękę. Zostań bohaterem / bohaterką telewizyjnej „Uwagi” odcinka pt. „Jak stracić oszczędności całego życia”.
Oczywiście – nie wszystkie transakcje są obarczone ryzykiem, tak jak nie każdy montaż umywalki jest drogą przez mękę. Tylko, że ja na tej umywalce straciłem kilkadziesiąt (może nawet kilkaset) złotych (części, czas, paliwo). Mimo, że z powodzeniem robiłem takie rzeczy już wcześniej.
Na transakcji nieruchomości możesz stracić kilkaset tysięcy! A jeśli zastanawiasz się „Co może pójść nie tak?„, to ja Ci powiem: Wszystko!
Zajmujemy się tym na codzień od 2013 roku, z powodzeniem przeprowadziliśmy do tej pory prawie 400 transakcji a wciąż zdarzają nam się sprawy, problemy i komplikacje, które nigdy wcześniej się nie wydarzyły. Kompletnie nieprzewidywalne, mogące zniweczyć wszystkie starania zmierzające do zawarcia umowy a często – także zrujnować finansowo którąś ze stron transakcji.
Jesteśmy na to przygotowani, to nasza praca. Mamy wypracowane procedury awaryjne, mamy dostęp do profesjonalnych „narzędzi” – informacji, portali, stowarzyszeń, analiz, przepisów itp. A wreszcie – mamy ubezpieczenie, które pokrywa wszelkie straty, które mogłyby wystąpić.
Czy na pewno nie chcesz skorzystać z pomocy profesjonalistów, ekspertów od nieruchomości?
KLIKNIJ i sprawdź
jak możemy Ci pomóc
w sprawnej,
bezpiecznej sprzedaży mieszkania, domu
lub innej nieruchomości.